08
marzec
2023

Aleksander Mrozik w NBA All Star Weekend 2023

Spread the love

W drugiej połowie lutego nasz trener Aleksander Mrozik, jako jedyny szkoleniowiec z Europy, wziął udział w Jr. NBA Day, czyli 3-dniowym oficjalnym wydarzeniu towarzyszącym All Star Weekend 2023 w Salt Lake City (Utah). Poprowadził treningi i kliniki szkoleniowe dla dzieci i młodzieży na zaproszenie organizatora Jr. NBA – oficjalnego programu NBA i WNBA. Jak Aleks trafił na to wydarzenie? Czym zajmował się na miejscu? Jak ocenia swój wyjazd? Wszystkiego dowiecie się z lektury wywiadu, jakiego udzielił naszemu Social Media Managerowi Gerardowi Nawrockiemu.

 

Aleks, zacznijmy od tego jak trafiłeś jako trener do Jr. NBA?

W 2015 roku udałem się do USA i dość przypadkowo poznałem Raoula Ramdine’a, menadżera Michaela Pietrusa, byłego gracza NBA. Raoul jest działaczem koszykarskim z Guadalupy, który słysząc, że organizuję campy koszykarskie polecił mi skontaktować się z największym specjalistą od obozów koszykarskich na świecie – trenerem Donniem Areyem. W 2016 roku trener Arey przyleciał do Polski na swój pierwszy Camp HoopLife i od tamtej pory, z wyjątkiem covidowych 2020 i 2021 r., uczestniczy w naszych obozach HoopLife.

W 2019 roku będąc na tournée po szkołach średnich w USA, znając już trenera Areya, udałem się gościnnie na NBA All-Star Weekend do Charlotte, by się z nim spotkać. Donnie pracuje w NBA od 18 lat. Nie planowałem ani nie śniłem o tym, że będę mógł uczestniczyć w Weekendzie Gwiazd. Chciałem tylko zobaczyć i doświadczyć jak wyglądają kliniki szkoleniowe dla dzieci oraz młodzieży w USA, wyciągnąć wnioski i dodać coś do programu naszych obozów w Polsce. Uczestnicząc w klinikach jr NBA jako obserwator zostałem dostrzeżony przez władze ligi, gdy udzielam wskazówek młodej utalentowanej koszykarce. Pokazywałem jej parę ćwiczeń na prace nóg i prowadziłem z nią indywidualny trening (ok. 30 min.) na bocznym koszu. Po chwili przyszedł do mnie wysoko postawiony pracownik Jr. NBA i zapytał czy nie chciałbym pomóc w dalszej części wydarzenia. Odpowiedziałem mu, że jasne i że marzyłem o tym całe moje życie. Drugiego dnia wraz z Donniem, który potrzebował asystenta, otwierałem boisko ufundowane przez Stepha, Setha i Dela Curry, w dzielnicy w której dorastali. Reszta jest już historią.


Jak zostałeś przyjęty jako jedyny europejski trener w Jr. NBA?

W NBA jest tak, że kliniki robią ci trenerzy, którym się ufa. W 2019 i w 2020 roku – uważam, że wykonałem kawał dobrej roboty. Jestem trenerem, który daje z siebie zawsze 200 proc. Jestem energiczny i jestem przywódcą na parkiecie, co NBA bardzo ceni.

Dlatego też zostałem przyjęty bardzo dobrze. Większość osób w Salt Lake City znałem już bowiem z klinik Jr NBA z 2019 i 2020 roku. Ci trenerzy wiedzą, ze wysyłam dzieci do USA. Wiedzą, że zatrudniam jednego z najlepszych na świecie trenerów od campów (Donniego Areya) na swoje obozy w Polsce. Ogólnie jestem bardzo szanowany przez władze NBA, przez trenerów JR. NBA, a moje dokonania (prowadzenie klubu w młodzieżowego w Polsce, organizowanie campów, wysyłanie zawodników na stypendia do USA) są doceniane. Da się odczuć, że jestem szanowaną osobą w NBA, z czego jestem cholernie szczęśliwy. Pracowałem na to ciężko przez ostatnie 12 lat.


Jak to się dzieje, że tak rozchwytywany trener jak Donnie Arey przylatuje do Polski i zamiast jechać na inne obozy podczas najbardziej gorącego okresu campowego zawsze przylatuje do Polski w lecie?

Trener Donnie pokochał Polskę i tu jest jego drugi dom. Po pierwsze uwielbia Polaków. Zawsze mówił ze niesamowite jest to jak życzliwym i gościnnym narodem jesteśmy. Ja zaś staram się, aby Donniemu niczego w Polsce nie brakowało. Dobre jedzenie, idealna letnia pogoda oraz jak sam twierdzi – najlepszy koszykarski camp na świecie – sprawia, że chce tu wracać.


Dlaczego trener Donnie Arey uważa, że HoopLife Camp to najlepszy koszykarski camp na świecie? Przecież pracował w każdym zakątku świata na setkach innych campów.

Przede wszystkim dlatego, że nasz camp otwiera dzieciakom drogę do lepszego jutra. My wysyłamy do USA wiele dzieciaków i to jest w tym wszystkim niesamowite. Po drugie intensywność tego campu i stawka jest ogromna. Na tym obozie nie ma grania bez obrony. Jest pełne zaangażowanie, zawodnicy słuchają, uczą się i szybko rozwijają. Wspólnie z Donniem stworzyliśmy system campowy, który jest bliski ideału. Na campie jest wszystko co potrzebuje młody zawodnik od nagród i statuetek po naukę koszykówki, doświadczenie, lepsze rozumienie basketu i możliwość otrzymania stypendium z USA.

 

A jak wyglądały przygotowania do prowadzenia młodzieży podczas tegorocznego Jr. NBA Day?

Mieliśmy parę organizacyjnych spotkań online. Podział na role, ogólny opis różnych klinik, itp. Podczas 3 dni wydarzenia 54 trenerów odpowiedzialnych było za przeprowadzenie wielu różnych klinik, np. konkursu skills challenge, turnieju 5×5, klinik dla dzieci na wózkach inwalidzkich, klinik dla rodzeństw grających w koszykówkę i wielu innych. Jr. NBA pracuje nad organizacją klinik podczas weekendu gwiazd NBA wiele miesięcy przed jego rozpoczęciem. Jest to ogromne przedsięwzięcie, w którym w 3 dni uczestniczy nawet około 4 tys. dzieci. Dla porównania w Polsce jest 23 tys. wydanych licencji przez PZKosz. Wszystkich licencji, razem z licencjami ekstraklasowymi. Polska koszykówka naprawdę nie ma się aż tak dobrze, jak niektórzy niestety uważają, ale nadzieja na lepsze jutro istnieje. Trzeba tylko działać.


Jak oceniłbyś cały event i weekend oraz sam mecz gwiazd?

Dla wszystkich krytyków meczu gwiazd sprzed telewizorów odpowiem, ze weekend gwiazd to nie tylko sam niedzielny mecz. Podczas weekendu gwiazd organizowany jest szereg imprez sportowych i kulturalnych (koncerty, imprezy muzyczne).

W piątek odbywa się Jr NBA, czyli klinika dla młodzieży (ponad 2 tys. dzieciaków) oraz Mecz Wschodzących Gwiazd. W sobotę odbywa się kolejna klinika jr NBA dla dzieci i młodzieży oraz NBA Crossover, ogromny festyn koszykarski, gdzie bilety kosztują po 90 dolarów za wejście i jest tłum ludzi. Po tym wszystkim są konkursy wsadów i trójek dla graczy NBA. W niedzielę dalej trwa NBA Crossover i kliniki Jr NBA, a na koniec odbywa się sam mecz gwiazd. Ponadto w ciągu całego weekendu, odbywa się szereg innych imprez, śniadania z gwiazdami, imprezy muzyczne, a kluby nocne pękają w szwach.

Sam mecz gwiazd faktycznie mógł być nieco rozczarowujący, ze względu na brak obrony. Z perspektywy koszykarskiej, NBA musi coś zrobić, by zachęcić graczy do rywalizacji. Ja poszedłbym w nagrody finansowe dla wyróżniających się zawodników.

Inna sprawa, że obserwując cały event z bliska i na żywo, śmiało mogę uznać, że impreza weekendu gwiazd to wyjątkowa rzecz, a sam mecz gwiazd to tylko kropla w morzu tego co wydarzyło się w Utah.


W trakcie Jr. NBA Day mogliśmy zobaczyć Cię na parkiecie głównego boiska. Czy traktujesz to jako wyróżnienie

Oczywiście, że to ogromne wyróżnienie. Tylko ja, Donnie i trener Frank Lopez (najdłuższy stażem w NBA – 26 lat) mieliśmy przyjemność tego doświadczyć. Czyli 3 trenerów z 54 biorących udział w wydarzeniu.

Jak to wyglądało w praktyce? Kliniki na głównej hali rozpoczynają się o 6 lub 7 rano i trwają do 8-9. Później boisko jest już przygotowywane pod mecze i konkursy. Trener Donnie prosi mnie o pomoc i zabiera mnie zawsze jako swojego asystenta, ponieważ mi ufa, wie że może na mnie liczyć. Znam wiele ćwiczeń, które lubi i z których korzysta. Rozumiemy się bez słów pracując ze sobą w Polsce. Czy czuje się wyróżniony ? Na pewno tak. Czy czuje się zaszczycony? Oczywiście. Jako młody chłopak marzyłem, że zagram kiedyś w NBA. Nie miałem wystarczających umiejętności ani talentu by to osiągnąć, ale spełniam swoje marzenia w inny sposób i jestem ogromnie szczęśliwy z tego faktu.


Czy tegoroczny All Star Weekend różnił się od poprzednich, na których miałeś okazję być?

Różnił się, ponieważ byłem na nim z moim przyjacielem Mariuszem Nazarukiem, który jest równie otwarty na ludzi, różne relacje, networking, jak i ja. Razem poznaliśmy bardzo wielu ludzi, których ja sam nie byłbym w stanie poznać, wykonując obowiązki podczas klinik Jr NBA. Poznaliśmy menadżera Allena Iversona, Shareefa O’Neal’a, Sama Perkinsa, organizatorów NBA Crossover oraz managera dunkerów.

Teraz razem planujemy organizację nowych ciekawych projektów sportowych oraz kulturalnych w Polsce i w USA, związanych z NBA. Za rok w Indianapolis około 20-40 chętnych osób odpłatnie będzie mogło doświadczyć tego samego co i my podczas tegorocznego Weekendu Gwiazd. Myślę, że Utah i All Star Weekend 2023 był dla mnie przełomowym eventem. Pnę się do góry w hierarchii NBA i nie zamierzam się zatrzymać. Kto wie co przyniesie jutro. Zamierzamy naprawdę zrobić jeszcze więcej, już niedługo.


Czy czuć różnicę pomiędzy trenowaniem dzieciaków z USA, a szkoleniem polskiej młodzieży?

Amerykańskie dzieciaki mają warunki, o których my Polacy możemy tylko pomarzyć. W poniedziałek przed wylotem wizytowaliśmy szkołę średnią, do której będę na pewno wysyłał Polaków. Szkoła ma 21 domów na swoim terenie, własną halę i pełny do niej dostęp, siłownie, duży autokar i 20 mniejszych vanów. Ma także gabinet fizjoterapii.

Wielką różnicą jest także chęć dzielenia się własnym majątkiem i sukcesem. Szkoła średnia w której byłem ma 100-200 darczyńców, którzy corocznie obdarowują ją kwotą 5-10k USD, by mogli jeszcze lepiej edukować młodzież oraz zapewniać jej rozwój sportowy. U nas ze świecą szukać ludzi dobrej woli co to rozumieją. Spójrzmy np. na sponsoring firm, które wspierają koszykówkę. W kluby sportowe mało kto chce inwestować, bo firmy nie odnoszą korzyści marketingowych. Na ekstraklasę czy I ligę czasem sponsor się znajdzie, natomiast im niżej, tym gorzej.

W USA jest to natomiast wypośrodkowane. Dzieciaki w USA mają kliniki JR.NBA i NBA Cares. Mentoring stoi na innym poziomie. Oni mogą słuchać i uczyć się od bardziej doświadczonych. Mają wszystko, muszą tylko chcieć. Ogromną różnice stanowi także tzw. „mental”, pewność siebie i nastawienie. My Polacy jesteśmy inni. Często młodzież jest przemęczona przez nauczycieli i nieudolny system edukacji w szkole średniej. Uczymy się teorii, która nijak przekłada się na nasze życie dorosłe. Chodzimy do szkoły o różnych porach, a trenujemy sport w innych instytucjach niż szkolne. Brakuje spójności. Nasi rodzice pracują ciężko, więc od nich dzieci też słyszą często, że jest ciężko. Ogólnie lubimy w Polsce narzekać i szukać winnych, a w USA to rzadkie zachowania. Tam każdy jest kowalem swego losu, ale też nikt nie rzuca nikomu aż tak bardzo kłód pod nogi, tak jak to się dzieje u nas.

Oczywiście są rzeczy, które jako Polacy robimy lepiej. Jesteśmy bardziej wytrzymali mentalnie od Amerykanów na przeciwności losu, bo mieliśmy i mamy zawsze o wiele trudniej w życiu. Jesteśmy też bardziej empatyczni, bo np. bez otwierania obozów dla uchodźców udało nam się pomóc kilku milionom Ukraińców. Generalnie jesteśmy wspaniałym narodem, ale jak każdy naród mamy swoje zalety i wady. Jeżeli zaś chodzi o sam sport i podejście do niego, różnimy się bardzo od Amerykanów.


Rozmawiał:
Gerard Nawrocki, Social Media Manager Lublinianki KUL Basketball

Newsletter

Zapisz się do newslettera, by otrzymywać najświeższe newsy o wynikach i treningach naszych zespołów.